Pytasz, jaka jest moja religia...
jest mniej skomplikowana niż myślisz...
moją świątynią jest serce,
które wydaje polecenie rozumowi...
i moją filozofią jest pomagać potrzebującym
a wszystkim innym okazywać życzliwość...
jeśli zamieszkasz w takiej świątyni
uwolnisz się od własnej nędzy
i Bóg odbije swój wizerunek w twoim sercu...
i wyznawanie takiej wiary jest i trudne... i łatwe...
bo największą rzeczą w życiu człowieka
jest właściwe zrozumienie,
że wszyscy niezależnie od religii
są jednym wielkim Wszechświatem
a ten żyje w każdym z nas
i manifestuje swoją wielkość w naszym życiu.
Zrozumiesz tą prawdę jak przekroczysz granicę własnego umysłu...
wówczas osiągniesz znacznie więcej niż strzegąc tylko granic własnego ogrodu...
wówczas rozszerzysz swój ogród i posiejesz tam więcej nasion,
które będą w nim wzrastać i pogłębiać twoje bogactwo.
Te twoje życiowe nasiona
to twoja mądrość, miłość, zrozumienie...
ale także ból, cierpienie i gorycz...
i jednym słowem wszystkie twoje doświadczenia,
które zgromadziłeś w swoim życiu, teraz i wcześniej,
nie tylko tego co jest dobre ale i tego co jest złe,
co niszczy nasze największe dziedzictwo...
lecz niestety bez tego złego
nie doceniłbyś wartości tego dobrego...
i tylko umiejętność rozróżniania jednego od drugiego
budzi w tobie wielką mądrość...
osiągasz wówczas mistrzostwo zrozumienia
wszystkich rzeczy jakie dzieją się na świecie.
I porozmawiaj z sobą uczciwie
jakie naprawdę są twoje sny...
czy jesteś oporny na ludzkie opinie i na ich działania...
czy może jednak wolisz być wolnym człowiekiem
dokonującym własnych wyborów...
a może jednak wolisz być więźniem swojego umysłu
bo jest ci wygodniej spełniać każde polecenie innych ludzi...
jednym słowem wolisz brać do ręki gotowce
niż samemu dochodzić do prawdy...
i w ten sposób spełniasz każde polecenie tłumu...
nawet jeśli twoje serce krzyczy,
że nie rozpoznaje tej rzeczywistości
i się z nią nie zgadza!
I ciągle musisz udawać,
że czujesz się dobrze w tym miejscu,
że twoje słowa są prawdą,
i że wszystko co robisz ma głęboki sens
aby tylko przypodobać się tłumowi,
który pociąga za sznurki twojego umysłu...
udajesz, że jesteś oświecony
i nie ma już dla ciebie innej drogi,
a w rzeczywistości to są tylko widma obcego hologramu,
który jest na ciebie nałożony przez innych ludzi...
bo tak naprawdę ta twoja prawda jest nadal albo biała albo czarna...
a rzeczywistość jest taka,
że ta twoja prawda jest ani biała ani czarna tylko szara...
i nie pozwala na tajemniczy impuls,
który pozwoliłby ci się rozwijać na każdym poziomie...
nasze oświecenie to nie mądrość tłumu
tylko budzące się w nas wewnętrzne światło...
i to ono wprowadza nas w doskonały świat...
lecz kiedy twoje serce jest zamknięte na nowe
i więcej w nim strachu niż zaufania w tworzącą się wizję jutra...
gdzie Bóg otwiera dla ciebie pełnię życia
aby cię dalej kształtować na wyższym poziomie człowieka...
niezaprzeczalnie, ty sam zamykasz przed sobą tą bramę...
rzeczywistość jest tym, co pozostaje,
kiedy przestajesz w to wierzyć a to ciągle istnieje i nie znika...
i ciągle gra w naszych sercach, w duszach
niczym piękna poezja, budzi się nas nieśmiertelny sen
i wieczna tęsknota
aby otrzymać Komunię z Bogiem!
I dojdziesz do tych wrót,
kiedy pozwolisz prowadzić się światłu i odrzucisz mądrość tłumu...
kiedy twoja dusza ubierze się w kolory tęczy...
bo tylko w kolorze tęczy odzyskasz wolność...
znaczy doświadczyłeś wszystkich barw życia...
ale miałeś na tyle siły i mądrości
aby ubrać się tylko w nieskazitelne barwy.
Kiedy czynisz rzeczy ze swojego serca i duszy
czujesz jak się w tobie porusza Boska fala,
która rozdaje światło we wszystkich kolorach...
ale twoja mądrość wybiera już te właściwe
i przybiera w tobie na sile wielka rzeka,
która śpieszy na spotkanie Wielkiego Oceanu
ale ta twoja rzeka pulsuje już w nieskazitelnych barwach...
inaczej nie mogłaby się połączyć z Najczyściejszą Prawdą.
Vancouver
16 July 2015
WIESŁAWA